Fotografia portretowa jest czymś niezwykle ciekawym – pracujemy z drugim człowiekiem, pokazujemy emocje, rysujemy światłocienie, które na każdej twarzy będą wyglądały inaczej. W tym artykule chciałbym powiedzieć o moim podejściu do tego typu zdjęć, pokazać solidną porcję teoretycznych szczegółów, a także uchylić rąbka tajemnicy, jak od kuchni może wyglądać tego typu sesja, a to wszystko w świetle nowych lamp GlareOne.
Fotografią portretową interesuję się od dawna. Miałem swoje wzloty i upadki, zaczynałem od lamp studyjnych, żeby po krótkim czasie je totalnie odrzucić i wszystkie zdjęcia zacząłem robić przy świetle naturalnym. Z takim bagażem doświadczeń w końcu doszedłem do wniosku, że nie ma jednego najlepszego rodzaju światła. Naturalne, błysk, ciągłe – każde z nich ma swoje wady i zalety. To tak, jakbyśmy mówili o wyższości herbaty nad kawą, albo na odwrót… a ja bez jednego i drugiego nie potrafię zacząć dnia. Podobnie jest z fotografią – trzeba umieć odnaleźć się w każdej rzeczywistości, bo przychodzi nam pracować w bardzo różnych warunkach.
Jak przygotować się do sesji portretowej?
Robiąc portrety warto się do nich przygotować. Oczywiście, czasem spacer z aparatem i modelką/modelem po mieście może przynieść mnóstwo frajdy i dobrych zdjęć, ale myśląc o warunkach studyjnych, bądź zbliżonych trzeba mieć koncepcję. Mi zależało na zrobieniu wielu różnorodnych zdjęć – kilka stylizacji, teł, ustawień światła. Nie chciałem mieć 5 ciekawych, ale podobnych do siebie fotografii. Zacząłem od wymyślenia prostych koncepcji, które będę opisywał poniżej, ale postawiłem na klasykę i nieco więcej zabawy światłem i kolorem.
Robiąc sesje portretowe warto rozważyć współpracę z wizażystą, szczególnie jeśli w naszych planach są też bliższe portrety. Makijaż do naszych zdjęć wykonał Daniel Nowak i zgodnie z moją prośbą, przygotował dość lekki i uniwersalny wizaż – miał się sprawdzić zarówno w klasyce, jak i zabawie z kolorem, dlatego nie ma w nim żadnego mocnego, dominującego koloru. Wielu początkujących fotografów nie przykłada do tego zbyt dużej uwagi. Podobnie początkujący wizażyści, co może skutkować np. makijażem w kolorze neonów na tle bali siana – chyba nie muszę nikogo przekonywać, że to po prostu ze sobą nie gra. Oczywiście modelka może pomalować się też sama, ale musi być w tym dobra, a Wy fotografowie zwróćcie uwagę na to, czy twarz nie ma zupełnie innego koloru niż szyja i czy nie ma innych wpadek. Po ustawieniu światła warto wspólnie spojrzeć na zdjęcie i ocenić czy makijaż nie wymaga poprawek.
Niemniej ważne w sesjach portretowych są ubrania. Mam to szczęście, że Amelia na co dzień zajmuje się stylizacją, więc po szybkim zerknięciu do garderoby wszystko było jasne. Postawiliśmy na ubrania z popularnych sieciówek, a mimo to na zdjęciach wyglądają ciekawie. Ja sam, co pół roku, na sam koniec wyprzedaży lubię wybrać się do Zary czy Massimo Dutti i doposażyć garderobę o ciekawe wzory. Często sukienki przecenione są z 200 na 30 zł, a naprawdę mogą urozmaicić nasze sesje. Wbrew pozorom, umawiając się z modelką czy modelem na sesję, po spotkaniu może się okazać, że w torbie nie ma nic ciekawego, albo nie gra to po prostu z naszym pomysłem.
Nie można też zapomnieć o atmosferze podczas sesji. Ja mam to szczęście, że Amelia to moja partnerka, więc dogadujemy się naprawdę dobrze, ale niezależnie od tego kogo fotografuję, trzeba nawiązać nić porozumienia. Warto wspólnie wypić kawę, przejrzeć inspiracje, porozmawiać o pogodzie, wyjazdach i unikać spornych tematów – politycznych czy światopoglądowych. Nie można zapominać też o muzyce – idealnie wypełni moment, kiedy akurat milczycie, poza tym nada dobry rytm całej sesji. Ja nie rozstaję się ze swoim przenośnym głośnikiem, a fotografując w studio, muzyka gra na okrągło. Playlistę daj wybrać osobie, którą fotografujesz – to ona musi być najbardziej wyluzowana.
Dobieramy światło do sesji portretowej w domu
Na początku artykułu wspomniałem, że nie ma jednego, najlepszego światła. Sam pracuję na każdym rodzaju, od małych paneli ledowych i lamp reporterskich, przez klasyczne lampy studyjne, po wielkie Arrimaxy – wszystko zależy od sytuacji. Zdjęcia, które wykonałem na potrzeby tego artykuły powstały przy użyciu lamp GlareOne. To lampy LED generujące wysokiej jakości światło ciągłe. Do dyspozycji miałem 3 rodzaje – 12 watowy, niewielki panel ze zmienną temperaturą barwową generowanego światła, większą lampę LED 600D o mocy 60W i zasilaniu zarówno bateryjnym, jak i sieciowym, a także model LED1500, czyli naprawdę porządną lampę o mocy 150W.
Światło ciągłe ma szereg zalet, ale oczywiście nie ma róży bez kolców. Zacznijmy jednak od jasnych stron. Jego największą zaletą jest przede wszystkich fakt, że fotografujemy dokładnie to, co widzimy. Używając podglądu na żywo w naszym aparacie, po wciśnięciu spustu migawki, utrwalony obraz jest niemal 1:1 tym, co widzieliśmy jeszcze przed zrobieniem zdjęcia. Dzięki temu panowanie nad światłem jest najprostsze, najdokładniejsze i najbardziej przyjemne. Idealnie widzimy zależności między mocą poszczególnych lamp na planie, rozkład cieni, czy kierunek padania światła. Oczywiście w studyjnych lampach błyskowych mamy światło modelujące, ale w charakterystyka błysku i światła ciągłego (w tym wypadku modelującego) i tak jest trochę inna, przez co w niewprawnych rękach, może sprawiać to trochę kłopotów. Kolejnym plusem światła ciągłego jest możliwość wykorzystania go do zdjęć, jak i nagrywania filmów. Obecnie coraz więcej osób łączy te dwie dziedziny, więc często w magazynach fotografo-filmowców znajdziemy zarówno światło ciągłe, jak i błysk.
Kolejnym, dużym plusem jest również łatwość mieszania światła ciągłego z naturalnym. Wtedy doświetlamy po prostu fotografowaną postać tak, jak chcemy i gotowe. Błysk oczywiście też da tu radę, ale znowu – nie będzie to tak proste, jak w przypadku światła, które po prostu widzimy. Światło ciągłe idealnie sprawdzi się też w rękach fotografów, którzy uwielbiają małą głębię ostrości. Przy świetle ciągłym nie interesują nas żadne czasy synchronizacji, HSS’y i temu podobne. Chcesz używać f/1.2? Droga wolna! Najwyżej skrócisz czas do 1/800 sekundy.
Tak, jak wspomniałem, nie ma jednak róży bez kolców. Światło ciągłe w porównaniu do błysku będzie znacznie słabsze, więc chcąc oświetlić duże plany zdjęciowe, używa się naprawdę potężnych lamp. Dla przykładu, pracując ostatnio na dużym planie zdjęciowym, w plenerze używaliśmy lampy Arrimax 18/12 o mocy 18 tysięcy watów! . 60 czy 150 Watowa lampa LED spokojnie wystarczy do fotografii portretowej, o ile nie zechcemy pracować na przysłonach f/8 czy f/11. Ja podczas naszych zdjęć korzystałem ze zdecydowanie szerzej otwartej przysłony – to w końcu portret. Kolejną niedogodnością może być fakt, że chcąc pracować w warunkach studyjnych powinniśmy pozbyć się innych źródeł światła, a najlepiej pracować po prostu w zaciemnionym pomieszczeniu. Przejdźmy jednak do konkretów.
Wykorzystanie neonów w sesji portretowej
Całą sesję zaplanowałem w naszym miniaturowym studio, które jednak z powodzeniem wystarcza do fotografowania osób w planie amerykańskim. Pomieszczenie jest dość wąskie, ale za to oferuje całkiem spore odejście od tła. Celowo wybrałem to miejsce, bo tak naprawdę podobne zdjęcia będziesz w stanie zrobić w swoim mieszkaniu.
Kiedy przeprowadzałem się z moją pracą do nowego lokalu, wymyśliłem że w tle, chciałbym powiesić kilka neonów. Wystarczyły zwykłe świetlówki, kolorowe filtry i oprawki, żeby przygotować małą, neonową ścianę. Jednak fotografując jedynie w ich świetle problemem był mocny cień po drugiej stronie twarzy, a fotografując z neonami w tle, twarz była totalnie ciemna. Tu z pomocą przyszedł mały panel ledowy – ja wybrałem 12-watowy z bocznym oświetleniem. Co w porównaniu do paneli z oświetleniem przednim daje mniej światła, ale nie występuje problem „multicienia”. Panel może być zasilany zarówno z sieci (za pomocą dedykowanego zasilacza) jak i z baterii NP-F – ja wybrałem drugą opcję. W tym miejscu wykorzystaliśmy metaliczną sukienkę i okulary, które dobrze grają z neonami. Zrobiliśmy kilkanaście zdjęć w różnych ustawieniach i kierunkach w stosunku do neonów, natomiast panel LED pracował z pełną mocą i temperaturą 6000K. W tej sytuacji brakowało mi jedynie niewielkiego doświetlenia sceny, więc ten maluch naprawdę dał radę.
Imitujemy światło dzienne – jak zbudować naturalne oświetlenie przy użyciu lamp?
Uwielbiam zdjęcia oświetlone bardzo miękkim, naturalnym światłem. Często robię takie przy oknie balkonowym, przez które w ciągu słonecznego dnia wpada naprawdę sporo światła. Ten dzień jednak był bardzo ciemny i deszczowy, dlatego chcąć uzyskać odpowiednią jasność zdjęcia, musiałbym pracować z czasami rzędu 1/10 sekundy, lub ISO 1600 – ani jedno, ani drugie nie wchodziło w grę. Postanowiłem więc zasymulować miękkie światło dzienne i uzupełnić resztki słońca światłem z lampy LED1500, którą postawiłem na balkonie i z klasyczną czaszą, skierowałem na okna balkonowe.
Zdjęcie po lewej wykonałem przy tych samych parametrach, co pozostałe – ilość światła jest znacznie mniejsza. Jak widać, doświetlenie lampą GlareOne Led1500 przez dużą płaszczyznę dyfuzyjną świetnie zasymulowało efekt światła dziennego
Akurat ja w swoich oknach mam powieszony materiał dyfuzyjny, ale podobny efekt uzyskasz stawiając blendę dyfuzyjną w oknie, lub używając neutralnych zasłon (np. białych lub szarych). Dzięki takiemu ustawieniu uzyskałem naprawdę ładne i miękkie światło, a to wszystko w tak prosty sposób. Wykorzystane na zdjęciach tło to kawałek lnianego materiału z Ikei, który wygląda bardzo naturalnie, nienachalnie i dobrze gra z miedzianą sukienką. Tu lampa LED1500 pracowała pełną mocą, co pozwoliło uzyskać parametry 1/60s, f/1.4, ISO200.
Światło i cień w klasycznej studyjnej fotografii portretowej
W kolejnych zdjęciach chciałem już więcej pograć światłem i cieniem. W tej serii skorzystałem z kilku ustawień różnych lamp, które opiszę poniżej. Lniane tło zostało zastąpione ręcznie malowanym, szarym o delikatnej fakturze betonu od Kuyavia Backdrops. Bardzo lubię tego typu tła za swoją niepowtarzalność i znów – naturalny charakter. Rdzawa sukienka została zastąpiona modnym, popielatym garniturem, pod którym Amelia nie miała biustonosza, co dodało zdjęciom nieco pazura.
Zacząłem od klasyki – światło górno-boczne bez żadnych dodatków. Na lampę LED1500 założyłem 70-centymetrowy, szesnastokątny, głęboki softbox z dwiema płaszczyznami dyfuzyjnymi. Tego typu modyfikatory dają bardzo miękkie, ale ukierunkowane światło, a przystawione blisko fotografowanej osoby rysują ładną winietę na tle. Mimo że modelka stała dość blisko tła, i tak pozostało dość ciemne. Pracując na połowie mocy uzyskałem parametry 1/320s, f/1.4, ISO200.
Na kolejnym zdjęciu chciałem uzyskać bardzo delikatną zmianę – mały refleks we włosach. Aby go uzyskać, użyłem małego Panel LED12 po prawej stronie – w kontrze do głównego światła.
Robiąc bliższe portrety delikatnie zabrakło mi jakiegoś bliku w oku, a cień na twarzy był jednak trochę zbyt mocny. Zdecydowałem się więc na delikatną zmianę – pod twarz Amelii podłożyłem ten sam 12-watowy panel ledowy, który dopełnił całości. Oko nabrało życia, a cienie stały się bardziej miękkie.
Pozostając przy tym samym tle i stylizacji, postanowiłem uzyskać totalnie odmienny klimat zdjęć. Wystarczyło nasze główne światło przesunąć blisko tła i wykorzystać je jako kontrę, ale bez żadnego wypełnienia z przodu. Światło ciekawie podkreśliło sylwetkę i nadało klimat zdjęciom. Dodatkowo, znów uzyskaliśmy winietę na tle, a to wszystko tylko za sprawą zmiany położenia naszej lampy.
Kolejną ewolucją naszego setupu było dołożenie kolejnej lampy – tym razem jako kontry, aby zarysować sylwetkę. Tu wykorzystałem kolejną lampę LED1500 (również na połowie mocy) z softboxem typu strip (30×120 cm). Strip świeci dość wąsko, zajmuje niewiele miejsca i miękko obrysowuje sylwetkę. Główne światło, bez zmian parametrów powędrowało nieco dalej niż w pierwszych zdjęciach, dzięki temu światło stało się bardziej ogólne, tło jaśniejsze, a cienie nieco twardsze. Dodatkowo użyłem 100-watowego wentylatora do rozwiania włosów modelki, co w połączeniu z szerszymi kadrami i geometrycznym garniturem dodało sporo dynamiki.
Ostatnie zdjęcia na tym tle i w tej stylizacji miały wyglądać zdecydowanie inaczej. Modyfikatory dające miękkie światło ustąpiły miejsca strumienicy, która daje bardzo twarde, skupione, niemal sceniczne oświetlenie. Chciałem uzyskać niemal czarną winietę, mocny cień i skupić całą uwagę na modelce. Snoot powędrował tym razem na lampę LED600D, a parametry zmieniły się na 1/80s, f/1.6, ISO200.
Pastelowo, miętowo – jak się zabrać za portrety na kolorowym tle?
Ostatnie zdjęcia to bliskie portrety na „miętowym” tle. Co prawda nie jestem w stanie zrozumieć, jak kolor, który nie przypomina mięty jest nazywany miętowym, ale właśnie takiego koloru tła postanowiłem użyć do ostatnich fotografii. Myśląc o gładkich tłach, zawsze stawiam na karton, który nie ma widocznej faktury (w przeciwieństwie do polipropylenu). Garnitur zastąpiliśmy niebieską bluzką o ciekawym kroju, a ja przebudowałem całe oświetlenie.
Na koniec – podsumowanie poradnika
Jak widzisz, nawet na niewielkiej przestrzeni, mając modelkę, kilka zestawów ciuchów i teł możesz zrobić serię ciekawych zdjęć. Światło ciągłe GlareOne, które wykorzystałem podczas sesji sprawdziło się świetnie. Pracując na otwartej przysłonie jest go wystarczająca ilość, granie światłocieniem jest bajecznie proste, a dzięki wysokiemu indeksowi CRI, nie ma żadnego problemu z kolorami. Jeśli dodamy do tego zasilanie bateryjne w LED600D i bardzo umiarkowaną cenę, dostajemy produkt, który naprawdę dobrze sprawdzi się w tego typie fotografii.
Więcej informacji o lampach GlareOne znajdziecie także na profilu GlareOneTV w serwisie Youtube.
Jakub Kaźmierczyk – sylwetka autora
Nazywam się Kuba Kaźmierczyk i od ponad 10 lat profesjonalnie zajmuję się fotografią. To coś, co towarzyszy mi każdego dnia podczas moich sesji, ale również w wolnym czasie. Staram się być fotografem uniwersalnym, dlatego w moim portfolio znajdują się zdjęcia z bardzo różnych dziedzin fotografii. Komercyjnie pracuję głównie z firmami tworząc zdjęcia do kampanii reklamowych, pracowałem między innymi dla takich firm jak Renault, Dacia, Lexus, Grycan, Pizza Hut, KFC, Burger King, Eurobank, Shopee, Acer, Olympus i wieloma innymi. Fotografuję wnętrza, produkty, ludzi i kulinaria. Po godzinach spełniam się w fotografii portretowej i modowej – to sprawia mi najwięcej przyjemności i satysfakcji, szczególnie tworząc przemyślane sesje z ciekawymi stylizacjami. Coraz częściej sięgam po aparaty analogowe, dzięki którym czuję powrót do korzeni. Lubię stawiać sobie wyzwania i próbować nowych rzeczy – fotografii podwodnej, czy dronowej. Podczas moich licznych wyjazdów podpatruję tętniące życie miasta, fotografuję krajobrazy, jedzenie czy lokalną społeczność.
Moją drugą działką jest edukacja fotograficzna, zarówno na żywo, jak i w Internecie. Aktywnie prowadzę media społecznościowe, nagrywam filmy na mój kanał na youtube, jak również angażuję się w przygotowywanie materiałów szkoleniowych na platformę eduweb.pl. Od jakiegoś czasu rozwijam fotograficzną ścieżkę platformy ahoy.so, czyli społeczności fotografów, na którą tworzę liczne poradniki fotograficzne. Prowadzę również transmisje na żywo, podczas których robię sesje, obrabiam zdjęcia, czy doradzam biznesowo.
Współpracuję również z wieloma firmami z branży fotograficznej, liderami w swoich dziedzinach. Wzajemne wsparcie i docenienie mojej pracy jest dla mnie niezwykle ważne, a dzięki niemu jestem w stanie przygotowywać materiały z sesji zdjęciowych i pokazywać wykorzystanie sprzętu w praktyce. Współpracuję oczywiście z Peak Design, jak również takimi markami jak GlareOne, Canon, OM-System, Eizo, Wacom, Manfrotto, Acer, Nvidia, WD, Sandisk.